Na stronie internetowej Polska niezwykła znajduje się wpis zatytułowany „ Zespół dworsko-folwarczny w Bzionkowie”. A napisali taki oto tekst.
Na wielu mapach próżno szukać Bzionkowa. Miejsce to jest niedużym przysiółkiem Rzędowic położonym przy drodze do Olesna, około 1 km na północ od Dobrodzienia. Mijając je, zauważymy przede wszystkim tablicę z dwujęzyczną nazwą Bzionków/Bziunkau. Pojawiła się jesienią 2009 roku razem z 25 innymi w dziesięciu gminach Opolszczyzny. Zainteresuje nas też z całą pewnością spory kompleks budynków widoczny tuż przy szosie. Jest nim zespół dworsko-folwarczny z przełomu XIX i XX wieku.
W rejestrze zabytków gminy Dobrodzień figuruje wykaz objętych ochroną obiektów folwarku. Są nimi: pałac, dom podworski, czworaki, obory, stara gorzelnia, stajnia, spichlerz i kuźnia. Na duży, brukowany plac wiedzie okazała brama wjazdowa. Na tyłach pałacyku wytyczono ogród, obok niego znajduje się nieduży park z ciekawymi okazami drzew. Budynki znajdują się w różnym stanie technicznym i stanowią prawdziwy raj dla fotografików.
Po wojnie, od lat 50. rezydował w majątku PGR. W pobliżu stawu wybudowano nawet kilka dodatkowych domów dla pracowników. W latach 90. teren przejęła Agencja Rynku Rolnego, która przeprowadziła coś w rodzaju remontu, czyli – wyburzyła stare pałacowe schody do parku (budując w to miejsce nowe), piękne kaflowe piece zastąpiła bezdusznymi, współczesnymi kaloryferami. Parkowe alejki wylano wówczas betonem, wycięto część krzewów, a tajemniczy, znajdujący się pośród drzew nagrobek otoczono betonową opaską.
Od roku 2000 swoje działania rozpoczął prywatny inwestor… i znów nastąpiły zmiany – niekoniecznie na lepsze. Coraz bardziej podupadający obiekt od 2009 roku ma nowego właściciela, a od 2010 wystawiony jest na sprzedaż. W miejscowym planie zagospodarowania działka (111.566 m²) ujęta jest jako teren pod usługi turystyki i rekreacji. Gdyby tylko udało jej się znaleźć nabywcę…
Poza murami posiadłości stoi tu jeszcze piękna kapliczka przydrożna. Miejscowi wspominają, że w czasach, kiedy dookoła kwitło jeszcze życie, w Wielką Sobotę święcono przy niej pokarmy.
Kolejny obszerniejszy opis , a właściwie piękne wspomnienia , razem ze zdjęciami warto przeczytać w internecie pn. „A mogło być tak pięknie… „
Dlaczego dziś o tym piszę ???
Otóż w sobotę 26.09. rano trochę niewyspani po nocnym powrocie z wycieczki mieliśmy bardzo miłe spotkanie na terenie Bzionkowa z prawnuczką właściciela Panią Ann E. Michel wraz z mężem.
Pradziadek Pani Ann – Pan Salo Hepner był właścicielem Bzionkowa. Jego rodzina miała korzenie niemiecko- żydowskie. W 1936 r. babcia Ann Elisabeth, Loschka Hepner,a córka Pana Salo wraz z dwoma synami uciekła do Ameryki. Żyjąc w Nowym Jorku nigdy nie kryła swoich niemieckich korzeni, ale uczyniła tajemnicę ze swojego żydowskiego pochodzenia. Ann Elisabeth, jej wnuczka odkryła tę tajemnicę dopiero po śmierci babci w 1988, znajdując w odziedziczonej po babci walizce zdjęcia śląskiej posiadłości w Bzionkowie. Aby lepiej poznać historię swojej rodziny udaje się na Śląsk i stwierdza, że posiadłość jest wystawiona na sprzedaż
Razem z tym Państwem przyjechali profesorowie z Wrocławia i z Ameryki oraz około 15 osobowa grupa amerykańskich studentów architektury , głównie Japończyków.
Zadajecie sobie zapewne pytanie po co ?
Odpowiadam ,że to co usłyszeliśmy , to powala z nóg. Być może kiedyś nasz malutki , niepozorny przysiółek Bzionków, będzie naszą małą , tętniącą życiem perełką.
Pani Ann bardzo pragnie razem z mężem ( nie wiem czy mogę aż tak daleko się posuwać i napisać ,że odrestaurować ten piękny majątek, ale tak właśnie usłyszeliśmy) . Spotkania na kilku szczeblach Ci Państwo już przeprowadzają . Zapewne wielu nam wydawało się ,że Bzionków pozostanie na zawsze już ruiną , Dziś powiem na razie nieśmiało , ale zaczynam wierzyć ,że kiedyś wszyscy i my mieszkańcy sołectwa i cała Gmina będziemy się szczycić tym ,że mamy COŚ takiego w naszej okolicy – nieważne w czyich rękach to będzie. Przypominam na razie właścicielem jest Pan Rust.
Wstępnie usłyszeliśmy co mniej więcej najbardziej by planowali, dlatego też wizyta młodych architektów miała konkretny cel. Profesorowie ,którzy przyjechali zgodnie podkreślali ,że miejsce piękne i zabudowania z zewnątrz są nie najgorsze, choć w środku wszystko mocno zniszczone.
Piękny jest także park wokół z dużymi dębami. Tam przy nich Pani Ann powiedziała nam ,że jak odwiedziła Bzionków ze swoim ojcem Heintzem Michel w 2000 r. to między tymi dębami jeszcze spożywali posiłek.
Plany są niesamowite, oczywiście na kilka dobrych lat. Pani Ann widać ,że jest bardzo przekonana do swych działań, więc my możemy im tylko z całego serca kibicować.
Ja przekazałam im ,że już dziś w imieniu mieszkańców mogę tylko podziękować za zainteresowanie i takie niesamowite plany. Pomożemy im na ile będziemy potrafili, bo to WIELKIE zadanie to praca dla wielu, wielu osób i instytucji. Państwo Ci współpracują z profesorami, architektami, z naszym historykiem Panem Pawłem Mrozek, z Panem Rust, sołtysami ( Rzędowice , Kocury) . Pani Ann podkreśliła także ,że nie chcą tego kupić tylko zrobić coś co będzie żywą pamiątką ich rodziny. Opowiedziałam im o naszej wiosce , co robimy, o naszych planach , o tym ,że mamy zgromadzone wiele sprzętu rolniczego – tylko nie mamy tego gdzie wyeksponować…. i o dziwo po części – te nasze plany mają z ich planami wspólny mianownik i może to wszystko pójdzie pięknie razem wykorzystać
.Powiedziałam im także, że obojętnie co powstanie to nie może to być zamknięte pod kluczem , bo wtedy daremny ich trud . To musi żyć , a pomieszczeń tam jest tak wiele,że z pomysłami można zaszaleć. Tam muszą wrócić ludzie.
Bliższych ich planów na razie nie zdradzę , bo są one jeszcze w zalążku, ale wstępne plany są WIELKIE. …. ach też nasz malutki , niepozorny Bzionków.
Trzymajmy wszyscy za nich kciuki, żeby im się udało zrealizować to ich wielkie marzenie.
O nowych informacjach na bieżąco będę informowała. Pani Ann będzie w Polsce znów w lutym.
Comments are closed